[s-f] projekt besuchen by Bernard Guiles zakonnik

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Biblioteka gildii
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Bernard Guiles
Błękitny
Błękitny


Dołączył: 16 Paź 2009
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Facet

PostWysłany: Wto 20:40, 20 Paź 2009    Temat postu: [s-f] projekt besuchen by Bernard Guiles zakonnik

-Tu wiskey sto jedenaście, potrzebujemy pomocy, jesteśmy pod silnym ogniem wroga. Baza omega 2 prosimy o pomoc.-
Odebrałem taki przekaz na kodowanej częstotliwości wojskowej. W tymczasem moje „duchy” zajmowały już pozycje do wsparcia ogniem broniącej się kompani gwardii planetarnej. Zielonoskórzy mieli gigantyczną przewagę liczebną, wywiad dał plamę, miało być to małe lądowanie zwiadowcze, a tu co najmniej 2-3 mln z desantowały się niedaleko najsłabiej bronionego przesmyka do głównego miasta koloni na primestar one. Ja i moi ludzie w większości moglibyśmy być nazwani tubylcami wychowanymi na pograniczu, częste najazdy i życie poza miastami dały o sobie znać. Już nie pamiętam wszystkich twarzy jakie przewinęły się przez mój oddział.
-Soniu łącz z Czarną-
Sonia to mój przekaźnik pozytronowy, ma też inne funkcje obok utrzymania łączności na polu walki.
-Się robi szefie- odezwał się miły głos przekaźnika, zaraz zanim usłyszałem głos Czarnej.
-Tu Czarna Beza czego Ci potrzeba?- Głos podobny do mojego przekaźnika odpowiedział mi, był trochę bardziej zabarwiony tajemniczością i pewnym rodzajem zła określanym dokopać skurczybykom po drugiej stronie.
-Jak by się dało to taktyczną atomówkę na zielonych, ale starczą też informacje o sile lądowania i rozmieszczeniu sił-
Odpowiedź była natychmiastowa
-Już wysyłam przekaz. Bez odbioru.-
Ja zwróciłem się do mojego przekaźnika
-Przefiltruj przekaz i podaj potrzebne mi informacje. Ustal markery celów dla moździerzy, wygeneruj mapę, pokaż rozmieszczenie sił wroga, strefy ostrzału moździerzy, strefy ognia naszych MG-2159. Powiem kiedy moździerze mają zacząć prowadzić ogień. Połącz mnie z wiskejem.
MG-2159 to ciężkie karabiny maszynowe, które są potomkami MG-3 a one z kolei były potomkami sławnych pił Hitlera. Zakłady Rheinmetall AG jak zwykle wykonały dobrą robotę. Odezwałem się
-Tu Krzysztof Żelazny, wiskey sto jedenaście moi przyjaciele pogranicznicy są za wami zaraz dostaniecie wsparcie z konwencjonalnych moździerzy, spróbuje się połączyć z Bazą. Dostaniesz przekaz z rozmieszczeniem moich sił i przypuszczalnym rozmieszczeniem sił wroga. Czy jeśli damy wam wsparcie ogniowe z góry bylibyście w stanie wycofać się do nas?-
W czasie tej rozmowy przekaźnik przetworzył dane, na mapie widać było dwie cieńkie linie niebieska gwardii planetarnej, czarną naszych pozycji i morze czerwieni, wraz z oznaczeniami pól ognia była to istna mozaika. Do tego pulsowały ikonki sprzętu ciężkiego zielonych.
-Tu wiskey sto jedenaście, a dokładniej kapitan Kurt Regekampf jeśli to co mi wysłałeś jest prawdą to wywiad dał dupy na całej linii. Zieloni wychodeżą nasze dupska. Postaramy się przedostać do was, ale będzie potrzebny silny ogień zaporowy. Czekamy na wasz ogień z wycofaniem się. Miło, że ktoś zamierza zginać poza nami tego pięknego dnia-
Słowa były wypowiedziane szybkim przerywanym głosem, w tle dało się słyszeć wystrzały i wybuch. Na wyświetlaczu w moim hełmie pojawiła się ikonka transferu danych, tym razem był to transfer z bazą.
-Baza omega 2 tu wiskey sto jedenaście dostajecie nasze pozycje i pozycje wroga z dokładnym opisem, ktoś w wywiadzie nawalił. Jeśli nie dostaniemy wsparcia nie utrzymamy kluczowych pozycji i przeciwnik wypchnie nas z przejścia.-
-Tu baza omega 2, hujowo was słychać. Szczury lepiej spisały się od naszego wywiadu. Kompania motorowa będzie u was za 30 minut, pluton pancerny za około godzinę, postaram się wygospodarować też wsparcie artyleryjskie ale będziemy walić w dalsze pozycje wrogów.-
Chyba w bazie mają kiepskie poczucie humoru jak liczą, że tak marne siły się utrzymają. Poza tym przegięli z nazywaniem nas szczurami, trudno jakoś sobie poradzimy.
-Soniu wyślij wiadomości do wszystkich wolnych grup, że potrzebujemy wsparcia i łącz z wszystkimi naszymi-
Przekaźniczek odpowiedział:
-Generał w bazie omega ma chyba nie równo pod sufitem, w okolicy są co najwyżej wolni strzelcy, ale próbuje skomunikować się z kimkolwiek, uważaj na głowe-
Zapaliła się ikonka transmisji ogólnej:
-Każdy chyba wie co ma robić, lecz przypomnę zabijać zielonych i nie dać się zabić. A teraz czekać na rozkazy-
Teraz powiedziałem do przekaźnika
-Łącz mnie z tym kogo wymienię na początku wypowiedzi i pozostawajmy na nasłuchu. Moździerze ognia na wyznaczane markery. Pjetr pilnuj swoich by strzelali w większe grupy przeciwnika i nie zaczęli za wcześnie. Czarna wyznacz cele dla wsparcia artyleryjskiego. Strzelcy jedna kula jedno życie-
Sam odbezpieczyłem swojego steyra aug mark 2 i delikatnie wychyliłem się zza skały, sytuacja kompani gwardii nie była za ciekawa. Byli pod ciężkim ogniem, ale na szczęście nie pozwalali się zbliżyć, robili dobry użytek z latarek(laserów gwardyjskich). Trzy moździerze 120 zaczęły rzeźbić krwawe linie wśród nacierających orków. Przyłożyłem karabin do ramienia i zacząłem celować ściągnąłem jednego zielonego z bazooką i inni strzelcy włączyli się do akcji.
-Wycofujemy się, może MG 1 i 3 mogły by kosić wroga?-
Gwardziści płacąc cenę życia zaczęli się wydostawać z okupu i piąć w naszą stronę, wykorzystujac osłony terenowe.
-Pjetr i Frost ogień po zielonych-
MG jakieś 20 metrów ode mnie na lewo zaczął grać swoją melodie, po chwili dołączył do niego drugi ciężki karabin maszynowy. Moi weterani zaczęli zbierać krwawe żniwo. Nie mieli smugowców by było ich trudniej wykryć, brak smugowców utrudniał wstrzelenie się ale byli dobrzy. Sam opróżniłem 50 kulowy magazynek, co 10 kula była dum-dumem. Więc z ostatniej zrobiłem dobry użytek i trafiłem w pojemnik granatów konowała. Od razu po trafienie rozerwało orka i uszkodziło kilku pobliskich. Kilku z gwardzistów nie dotarło do nas lecz większości się to udało. Do mnie podczołgiwał się ktoś w oznaczeniach kapitana, trzymał głowę nisko i przemykał się między skałami. Nasze szczęście, że zieloni są kiepskimi strzelcami i nie wstrzelili się jeszcze w nas.
-MG 2 i 4 ognia-
Ukryte do tej pory MG odezwały się, a orkowie w dolinie byli zasypywani gradem kul, z 4 CKM i innych broni. Ale podchodzili coraz bliżej, płacąc cenę krwi i stali zdobywali teren, w oddali zobaczyłem ich pojazd kroczący. Ktoś mnie klepnął po ramieniu, pewnie był to ten kapitan.
-Izi widzisz, rzeźbiarka? Podpuść ja bliżej i ściągnij z RPG-
Kapitan położył się obok mnie i zaczął razić przeciwników z laserówki i odezwał się do mnie
-Nieźle sobie radzicie, z tym przestarzałym trochę sprzętem. Miło mi pana poznać, gdyby nie wy już nas by tu nie było.-
Przez ułamek sekundy przyjrzałem mu się. Był młodym mężczyzna, blondynem, średniego wzrostu i miał brudna twarz, hełm miał zniszczona osłonę na twarz, mundur był trochę poszarpany. Nim mu cokolwiek odpowiedziałem wybuchło coś w niedalekiej od nas odległości, po tym usłyszałem spadające głazy i jęk jednego z naszych. Jeden z CKM-ów ucichł, pokazałem na migi mu że idę tam. Mógłbym od razu poznać sytuacje gdybym wstał, ale by ło to zbyt ryzykowne, gniazdo Ckmu było osadzone w skale tak, że był zasłonięty głazami od naszej strony. Gdy już udało mi się tam podczołgać zobaczyłem Pjetra w krwi, trzymał się za nogę, z której wystał kawałek skały, obok leżał Ostry, on nie miał takiego szczęścia, kawał głazu zmiażdżył go. Krzyknąłem na cały głos
-Medyk-
Z torby na pasku Pjetra wyciągnąłem zastrzyk, wbiłem mu go w udo, była to tak zwana hiberżyna, by go uśpić, zastrzyk spowalniał rytm bicia serca do 10 uderzeń na minute, i wywoływał letarg u biorącej go osoby. W oczach Pjetra zobaczyłem wyraz wdzięczność, twarz miał poharataną od stłuczonych okularów. Ująłem Ckm i zacząłem razić wroga, czułem w nozdrzach zapach gotującej się oliwę w broni. Sanitariusz przykląkł za mną i założył opaskę uciskową powyżej rany Pjetra.
-Kurt ty tu teraz dowodzisz, według mojego zegarka zaraz powinni być tu motorowi, może wyślij kogoś na przeciw nim?-
Znowu coś wybuchło, tym razem w oddali. Gdy zwróciłem tam swój wzrok było już po rzeźbiarce.
Jakiś rykoszet odbił się od mojego naramiennika, wykonanego ze stopu polimerów. Nowoczesne pancerze mogły czasem uratować życie...

Jakby ogień zielonych się nasilił, wraz z wybuchem ich robota kroczącego, zaczęli też systematycznie piąć się w górę.
-Powiedz swoim zwiadowcą by podali koordynaty dla artylerii. Zaraz motorowi podejdą pod nasze pozycje ostrzegłem już resztę by niestrzelani do naszych.-
Kapitan zwrócił się do mnie, a ja do czarnej
-Czarna słyszałaś kapitana, steruj ogniem artylerii, bez odbioru.-
Medyk doskoczył Pjetra, zajął się wyciągnięciem skały z jego nogi, w warunkach polowych nie było to łatwe zajęcie, szczególnie, że trzeba było uważać na kule. Drugi z sanitariuszy, Kosa bo tak nazywaliśmy go pomógł zmienić mi taśmę w Ckmie, bo stara się skończyła. Kątem oka zobaczyłem jak głowa medyka przy Pjetrze odskoczyła do tyłu, medyk przewrócił się na plecy, a z miejsca po jego głowie sączyła się krew. W martwej dłoni zaciskał kawałek skały, kosa odskoczył od CKM i założył opaskę uciskową na nogę Pjetra. Po czym wciągnął rannego za skałę i schował się tam wraz z nim. Ja z gniazda zacząłem prowadzić ogień już nie w grupki przeciwników a w tych uzbrojonych w cięższa broń lub tych co zbliżyli się za bardzo. Co chwila gasła jakaś latarka, lub inna broń przestawała grać swą melodie. W oddali dało się słyszeć warkot motorów. I piskliwy głos zniekształcony przez przekaz radiowy
-Tu major Mateusz „Hun”Gribel, kapitanie po proszę raport.-
Kurt u odpowiedział:
-Geh zum Teufel*! Zaraz nas zmiotą z tego szczytu.-
Hun wyraźnie zdenerwowany odpowiedział mu:
-Wiesz, że taki brak szacunku będę musiał zgłosić przełożonym, w najlepszym przypadku będzie się to wiązać dla Ciebie z pobytem w karcerze. Nie życzę sobie by się to powtórzyło.-
Już przestawałem lubić Hun, ważniaczek przekonany o własnej wartości. Cóż zawsze się mogłem mylić, ale nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Odpowiedział mu znowu Kurt:
-Mogą mnie zamknąć na miesiąc przynajmniej odpocznę, a jak się zaraz nie zjawisz sam będziesz musiał uporać się z zielonymi. Wywiad dał dupy na całej linii, gdyby nie dzieci pogranicza już orkowie byliby na szczycie-
W MG skończyła się znowu taśma, wymiana samemu taśmy była trudna w warunkach polowych wręcz nie realna. Założyłem na steyra bagnet, wojskowi ten typ bagnetu nazywali szpikulcem do lodu, ale był jednym z lepszych na zielonych. Ciecia po ich masywnych cielskach były głupotą, trzeba było się przebić przez kości w kierunku ważnego organu. Najlepiej sprawdzało się serce jak to mówili Niemcy „maus todt” czyli natychmiast martwi. Sprawdziłem jednocześnie czy dobrze wysuwa się nóż z pochwy na lewym udzie. Standardowo pochwa była montowana prawym udzie, ja jednak w prawej ręce chciałem trzymać Wisa mk3 jeden z starszych modeli pistoletów samopowtarzalnych, ale już na kule HP**. Orkowie podeszli już na tyle blisko, że można było zakładać, że nie długo za szturmują. Nigdy nie lubili ostrzeliwania się zawsze woleli brutalne pokazy siły. Krzyknąłem na kanał ogólny:
-Kurt jeśli można coś doradzić MG niech przestana strzelać i włączam się znowu jak zaszarżują przygłupy. Przynajmniej przestaną się chować i ostrzeliwać. Przydał by się ktoś do pomocy u mnie przy MG-
Kurt chyba pojął o co mi chodziło
-Bagnety na broń, gniazda CKM, czekacie aż ruszą się zieloni. Motorowi podejdą na stanowiska za chwilę. Niech Bóg ma nas w swojej opiece. Powodzenia-
Ja odezwałem się do sanitariusza
-Kosa wybudź Pjetra i pomóż mi z zmianą taśmy.-
Pjetr rzucił kilka przekleństw, ale już po chwili był przy MG i zajął stanowisko, ciężko poruszać się z uszkodzona nogą, na której znajduje się opaska uciskowa.
*idź do cholery
**HP- Hell Point, amunicja rozpryskując się po trafieniu.
Ja i Kosa w tym czasie wymieniliśmy taśmy, a zieloni zaszarżowali w górę. W eterze rozległ się głos Kurta:
-Ognia z wszystkiego co macie-
Głupi zieloni nie wiedzieli, że poza ścianą ognia czekają ich inne niespodzianki. Dokładniej kilka min kierunkowych i trochę c4, odpalanych przez sapera lub mnie gdy takowa komendę bym wydal przekaźnikowi. Zwieq nasz naczelny saper odezwał się do mnie:
-Kabum?-
Odpowiedziałem mu:
-Wedle uznania-
Pierwsza fala zielonych wyleciała w górę i została rozerwana kulami z min kierunkowych, spadał z góry deszcz flaków porównanych kończyn i bezkształtnych ciał, niestety taki widok nie przeraził kolejnych fal przeciwników. Kurt się odezwał:
-To my kurwa szliśmy do was przez pole minowe? Kiedy je tu umieściliście?-
Odpowiedziałem mu
-Sam bym chciał wiedzieć kiedy, przypuszczam że wczoraj, ale po Zwiequ można by się wszystkiego spodziewać. Nawet improwizacyjnych min pułapek.-
Zwierzak był świrem lubiącym wybuchy, miał dziwne poczucie humoru, ale też był najlepszym saperem jakiego znałem. W standardowej jednostce nie było by dla niego miejsca z powodu cech psychologicznych, ale u nas się sprawdzał. Miał jedna duża wadę, czasem przesadzał z ilością środków wybuchowych, on naprawdę kochał wybuchy. Zieloni chwilowo byli powstrzymywani przez miny i ogień. W tym czasie podeszli do nas od tyłu esesmani z kompani motorowej rzecz jasna pozostawili motory za naszym wzniesieniem. Major „Hun” odezwał się na częstotliwości dowodzenia:
-Kapitanie, kurwa miałeś rację, sytuacja jest hujowa. Szczerze mówiąc liczyłem, że jakiś nowicjusz jest zbyt bardzo przerażony małym lądowaniem i przesadza opisując jego rozmiar. Nie długo dojadą do nas dwa sztandary. Warchifie mógłbyś się przedstawić, ale i tak dzięki za pomoc i zorganizowanie pograniczników.
Sztandary tak wojskowi nazywali niemiecko-austryjacki standard panzer, podstawowy czołg wielozadaniowy w mojej opinii, dobry dla szkolenia młodych czołgistów i jako jednostka garnizonowa, powinni już dawno pomyśleć o usprawnieniu go. Warchif inaczej szef wojny, tak nazywa się „dowódce” pograniczników. Ja odezwałem się:
-Tu Konrad Żelazny do usług. Jesteśmy wolną kompanią, więc nie miałem wiele do organizowania. Nie macie jakiejś powietrzno-desantowej? Chcielibyśmy przeżyć.
Dodałem szczyptę cynizmu na końcu. Ale fakt esesmani znali się na swojej robocie widać byli z liniowej jednostki. Hun po chwili dowiedział:
-Wezwę wsparcie, będzie ciężko, ale wystrzelamy bezmózgi do nogi Byłeś na Cat'an?


Ostatnio zmieniony przez Bernard Guiles dnia Wto 20:49, 20 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cerester
Uduchowiony


Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 311
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Pruszków
Płeć: Facet

PostWysłany: Śro 14:14, 21 Paź 2009    Temat postu:

Zupełnie nie moje klimaty. Pomieszanie z poplątaniem, nie wiem co się dzieję. Widzę parę rzeczy, które się gryzą ze sobą. Ciężko wyobrazić sobie miejsce akcji, oraz cokolwiek z uzbrojenia (trza się na tym znać, by obczaić porównania). Parę wpadek językowych, zamierzenie, bądź niekonsekwencja - nie wiem, ale mi przeszkadza. Wyliczać nie będę, bo i po co? Razz
Ogólnie to po dopracowaniu mogłoby zainteresować, ale ze względu na pomieszanie realiów raczej mi nie przypadnie do gustu. Wink
Ale żeby nie było... sam uważam, że klimat fantasy jest łatwiejszy od tych dziejących się w przyszłości jeśli chcemy sypać porównaniami, szczegółami technologicznymi itd. Zatem nie jest to łatwa rzecz opisać technologie. Natomiast miejsce akcji warto zawsze opisać w miarę szczegółowo Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Biblioteka gildii Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin