Twierdza Falandor

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Biblioteka gildii
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Pon 14:05, 06 Lut 2006    Temat postu: Twierdza Falandor

Dnia pewnego Severus Raginis dostał pierwsze wezwanie do stawienia się jako Legionista Adertha-Adan. Treść listu była następująca :

Wzywa się Severusa Raginisa, Legionistę Ponownie Zjednoczonych do stawienia się w oblężonej twierdzy Falandor. Twierdza ta oblegana jest od tygodnia przez siły Chaosu w liczbie około 3 tysięcy wojowników ludzkich, oddziału 500 orkijskich pikinierów, 450 pomniejszych demonów Thatron, 150 demonów Glagmor, kilka klatek z Piekielnymi Ogarami. A ta cała armia dowodzona jest przez demonicznego lorda Keilanstena. Nasze siły połączyły się z oddziałem Zakonu Czerwonej Róży. Liczebność szpitalników wynosi 50 rycerzy i paladynów. Regiment Legionu to 200 legionistów, 30 oficerów, 3 kapitanów oraz dowódca- Pułkownik Południowego Legionu Syrius Patrocjan. Oprócz siły iście rycerskiej naszym dzielnym wojownikom towarzyszy grupka bitewnych magów - najemników.
Wasza pomoc będzie nieoceniona
Z rycerskim pozdrownieniem Harton Kilenhaijos
Sekretarz Ziemskiego Legionu Aderth-Adan


Severus szybko spakował się, wsiadł na konia i pojechał do Mistrzyni prosić o pozwolenia na wyjazd. Jak tylko dostał zgodę pogalopował w stronę twierdzy.

Zmieniany dwukrotnie koń w końcu po dwóch dniach dowiózł byłego paladyna na miejsce. Ze stromego zbocza dostrzegł ogromną twierdzę -Imponująca budowla. Aż dziwne, że Keilansten nie sprowadził większej armii. Hmm...cholera twierdza jest otoczona, ciekawe jak się tam dostanę ....? - Zawrócił konia na łagodniejsze zejście. Jechał powoli, zbliżył się niebezpiecznie do jakiegoś urwiska. Zszedł z wierzchowca przeszedł się parę kroków dookoła. Wrócił do zwierzęcia i odesłał je z powrotem. Poszedł trochę w przód. Nigdzie nie było innego zejścia, myślał, że zjedzie na koniu na sam dół, ale się przeliczył. Twierdza była naprawdę w świetnym miejscu, nic dziwnego, że była oblegana. Ale martwiła go mała ilość obrońców, jeśli demony wedrą się do środka, to wyrżną wszystkich bez problemu. Powoli zaczął schodzić po stromych kamieniach. Sprawiało mu to spory problem, ale w końcu udału mu się zejść na dół. Zeskoczył na ściółkę, rozglądnął się. Nie przeszedł nawet kilku kroków, a już w jego stronę wycelowane były trzy załadowane kusze. - Stać !! Kto idzie ??! - trzeba przyznać, że zaskoczony Severus zająknął się i odpowiedział - Severus Raginis. Przybywam na wezwanie Adertha-Adan.- jeden z kuszników opuścił broń, podszedł do Severusa, rozkazał - Pokaż pismo wzywające!! - były paladyn pokazał mu list od Sekretarza Hartona. Kusznik szybko przeczytał, szczególną uwagę zwrócił na pieczęć - W porządku, chodź z nami! Kusznicy mieli na sobie różne zbroje. W Legionie nie było obowiązku jednakowych mundurów, każdy chodził we własnych rzeczach. Jeden miał ciężką, nitowaną, adamantytową kolczugę, drugi coś na wygląd zbroi łuskowej, trzeci - ten, z którym rozmawiał był ubrany w długą kolczugę z mithrilu z naramiennikami i płytkowymi osłonkami na ręce. Szli chwilę przez gęstwinę. Kusznicy, a za nimi Severus weszli do ukrytego obozu. To co tam zobaczył było tylko nieznaczną namiastką siły Legionu, ale i tak był pod wrażeniem. Wspaniali, legendarni wojownicy, paladyni, rycerze, łowcy ....wszyscy tu byli! Zaprowadzili go do dowódcy wyprawy ratowniczej - hrabiego Jeklinara D'Arthumigana. Miał on na sobie wspaniałą zbroję z łusek Czerwonego Smoka. - Siadaj, pokaż list.- Severus usiadł. Po chwili zapytał - Jak wyglada sytuacja ? - hrabia odpowiedział szybko - Nie za dobrze. Nie mamy jak wejść do środka, nie wiemy jak nasi się mają w środku. Wiemy jedynie to co widzimy : forteca nienaruszona, demony atakują sporadycznie. Albo czekają na posiłki, albo chcą przegłodzić obrońców. - Severus chwilę analizował informacje, po czym odrzekł - Rozumiem...A nie dało by się przebić przez atakujących ?W jakimś słabym punkcie...Demonów jest mało, otoczyli całą twierdzę...więc krąg jest rzadki...Co pan o tym sądzi ? Można by to zsynchronizować z niewielkim wypadem obrońców. - hrabia po chwili zamyślenia pokręcił głową i dodał - Zbyt ryzykowne. Mamy jedynie 30 ludzi. Nie wiadomo czy nawet połowa by przeżyła. A przy tak małych oddziałach każdy legionista się liczy. Do namiotu wpadł zwiadowca Legionu - łowca w czarnej, zapewne magicznej zbroi skórzanej oraz w płaszczu. - Panie, odnaleźliśmy ten właz. Znajduje się 250 metrów na zachód od bramy głównej. Niestety jest na dość odsłoniętym terenie, blisko oddziału orków. - hrabia odparł - Doskonale! Będzie to trochę niebezpieczne, ale na pewno mniej od pańskiego pomysłu, panie Raginis - Severus zaraz odpowiedział - Zaraz...skoro powiedziałeś, że on jest na odsłoniętym terenie, to jak do niego dotarliście ? - łowca tylko się uśmiechnął, szybkim ruchem okrył płaszczem całe ciało i rozpłynął się w powietrzu. - Aha...i wszytko jasne...kiedy zbiórka ? -zwrócił się do habiego, - Natychmiast!
Wyszli przed namiot, dowódca skinął na podwładnego, a ten zadął w mały róg. Wszyscy w miarę sprawnie zebrali się na środku obozu. Hrabia wszedł na podwyższenie, Severus przeszedł do wojowników. Jeklinar zaczął opowiadać swój plan - Nasi łowcy znaleźli właz prowadzący do kanałów zamku. Najtrudniejszym będzie się do niego dostać! Ponieważ w magów nas nie obrodziło, wykorzystamy niewidzialne płaszcze łowców. Będziemy podchodzić pojedynczo. Na początku jeden z łowców, oczywiście ukryty dojdzie do włazu i rozpatrzy teren. Każdy z was wybiegnie a lasu ubrany w płaszcz drugiego z łowców. Wejdzie do włazu, odda okrycie i poczeka na resztę w środku. Ponieważ nie mamy więcej tych magicznych okryć, w tym czasie ten, który będzie stał schowany przy wejściu zabierze płaszcz z powrotem do nas. I tak w kółko. Jasne ? - wszyscy przytaknęli. Jedynie jakiś berserker wyrwał się i wykrzykiwał - Ja tam nie będę się ukrywał przed plugastwem!! Rozsiekamy je wszystkie pod zamkiem !! - hrabia spojrzał na niego z politowaniem - Uspokój się! Jeszcze się narąbiesz demonów w życiu tym i następnym. Dobra, wszystko jasne?! To do dzieła!!

c.d.n. Razz


Ostatnio zmieniony przez Severus Raginis dnia Śro 17:45, 08 Lut 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Śro 17:42, 08 Lut 2006    Temat postu: Twierdza Falandor cz. 2

Za niedługo miała się odbyć akcja przeskradania się do włazu. Wojownicy ustawili się na skraju lasu, ciągle ukrywając się przed wzrokiem orków. Przed Legionistów wyszedł kapłan Eliego i w jego imieniu pobłogosławił ich. Jeklinar D'Arthumigan zapytał zebranych - Kto chce iśc pierwszy? Radzę nie szarżować tylko pomyślcie nad tym - niech to będzie ktoś odpowiedni! - po krótkiej chwili usłyszeli z boku lekko zdarty głos - Ja pójdę ! - był to Drow, najprawdopodobniej tropiciel. Cały był poobwieszany różnymi sztylecikami i toporkami do rzucania. Przy pasie miał sejmitar i krótki zakrzywiony miecz. - Tylko wolałbym, żeby drugą osobą też był jakiś Mroczny Elf, widzimy dobrze w ciemności, a na początku trzeba rozglądnąć się po kanałach i rozpalić gdzieś dobry ogień. - hrabia bez wahania zgodził się - Dobrze, ty pójdziesz następny! - wskazał na Mrocznego Elfa w napierśniku z symbolem jakiegoś ognistego stwora. Ten już właściwie nie mógł zaprotestować, ale na szczęście nie zamierzał.
Drow i łowca byli już gotowi. Obaj założyli płaszcze i zniknęli z pola widzenia. Wszyscy wypatrywali ich przed sobą, szukając włazu. Kilku elfich zwiadowców ze skupieniem obserwowało pozycje orków. Niestety nie byli to zwykli orklijscy wojowie. Można ich było nazwać elitą. Mieli czarne, grube zbroje płytowe. Co prawda niezbyt kunsztowne, ale z pewnością skuteczne. Każdy, oprócz oczywiście dowódzców był uzbrojony w długą, ciężką pikę i jakąś typową nieporęczną, ale straszną broń orkijskich oddziałów. Po chwili ujrzeli powoli przesuwający się kamień zarośnięty krzakiem. Czyli tropiciel już wszedł, za chwilę powinni się spodziewać łowcy z powrotem. Tak też sie stało. Hrabia chciał się dowiedzieć jak tunele wyglądają. - Na pewno nie były od dawna używane, pajęczyny wszędzie, straszna wilgoć, może być problem z oświetleniem...Zobaczymy z resztą...następny gotowy?- drow pokiwał głową, otulił się płaszczem i w towarzystwie kompana udał się do podziemnego wejścia. Jakiś cięzko opancerzony człowiek zwrócił sie do Severusa - Gdzie ty masz tarczę? Będziesz się bił tylko tym mieczykiem ? - Severus popatrzył na niego ze zdziwieniem. Pewnie najemnik... -Rzeczywiście, mężczyzna wolał solidny pancerz. Jego płytówka przypominała tą orkijską, hełm z adamantu o takiej warstwie jak trzy razy hełm Severusa. Tarcza zasłaniająca prawie całe ciało, a do tego stosunkowo długi buzdygan. - Zapewniam cię, że nie potrzebuję tarczy. Eli jest moją osłoną - najemnik zaśmiał się donośnie - Hahah myśl tak dalej, a nie zobaczymy się już więcej! - były paladyn, uśmiechnął się lekko i z pełnym przekonaniem odparł - Pogadamy o tym po obronieniu zamku, hehe.
Po drugim drowie, następnymi w kolejności byli trzej ludzcy rycerze, jeden berserker, dwóch orków, krasnolud, eflica dwóch pól-elfów. Następny w kolejności był ów ciężkozbrojny najemnik, a za nim Severus. Ubrał się w płaszcz, łowca już czekał. Jednak jeden z elfów przytrzymał ich w lesie i kazał reszcie bardziej się schować. Kilku orków oddzieliło się od obozu i zaczęło iść w stronę włazu. Zbliżali się coraz bardziej. Jeśliby odkryli przejście, zaalrmują resztę. Więc ukryci w lesie rycerze musieliby szybko wybiec i wskoczyć do włazu. Z pewnością wielu by zginęło, ale trzeba ratować Legionistów czekających w środku. Na całe szczęście orkowie byli zajęci rozmową i nie zauważyli odsłoniętego kamienia. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Najemnik był już gotowy, razem z łowcą wyszli z ukrycia gałęzi. Severus przygotowywał się już do przejścia, kiedy nagle w około połowie drogi ukrytych żołnierzy, efli zwiadowcy zauważyli nagły ruch w szeregach orków. Około 50 zbrojnych zaczęło biec w stronę lasu, Severus spostrzegł tego przyczynę - ktoś zostawił tarczę na widoku i zaczęła ona błyszczeć. Orkowie musieli rozpoznać co to jest i zareagowali błyskawicznie - w końcu to byli jedni z najlepszych. Decyzja hrabiego była natychmiastowa, nie było czasu zastanawiać się nad jej sensem - - WYBIEGAMY!! ZA ADERTHA-ADAAAN!!! - 20 mężnych wysypało się z lasu, najemnik zrzucił płaszcz i przygotował sie do odebrania szarży. Wszyscy wyciągnęli broń, dwie dziesiątki wspaniałych ostrzy zabłysnęło w powietrzu, łowca się nie ujawniał, wolał pewnie walczyć w ukryciu. Wojownicy starli się. Legionistom zależało na czasie - lada chwila mogła ruszyć na nich reszta orków! Severus przygotował sie do starcia z pierwszym z nich. Tamten był uzbrojony w niezwykle ciężki miecz jednoręczny. Ork szybko zaatakował od góry widząc z pozoru liche ostrze Severusa. Ten zablokował atak, byli w zwarciu, ork miał tu znaczną przewagę siły. Napierał na człowieka całą siłą, były paladyn nie mógł się tak długo utrzymać. Przytrzymał nadgarstek orka i zrobił szybki unik. Ten poleciał do przodu, a wtedy Severus szybkim cięciem przebił sie magicznym ostrzem przez pancerz. Przeciął orkowi brzuch, a później dobił go przebijając słaby punkt zbroi pod pachą. Odwrócił się, zobaczył za soba orka unoszącego ogromny topór do zadania ciocu, jednak ork nagle padł, a za nim nikt nie stał Pewnie łowcy- pomyślał. Nagle słychać było nawoływanie hrabiego - Wszyscy do włazu!!!! Natychmiast!!! - wojownicy zaczęli sie zbierać i biec do przejścia, około 150 orków nadbiegało... Severus rzucił się w stronę głosu ich dowódcy, po drodze ukrócił o głowę orka walczącego z najemnikiem, jednak drugi z przeciwników zdołał uderzyć kompana w tarczę, ten się zachwiał. Severus wykorzystał to i wyskoczył z pchnięciem z boku. Ork padł martwy. We dwóch dobiegli jako ostatni do włazu, po drodze ominęli chyba 5 ciał swoich towarzyszy i około 30 orkijskich zwłok. Wskoczyli do wejścia, upadli twardo. Pozostali legioniści szybko zamknęli właz od środka - nie wiadomo ile taka zapora wytrzyma...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Wto 11:01, 14 Lut 2006    Temat postu: Twierdza Falandor cz. 3

Kanał był zimny, wilgotny, pełen szczurów, jakiś nieczystości i kilku zwłok dawno zmarłych osób. Nie było ciemno, kilku wojowników miało rozpalone pochodnie, kilku innych jeszcze zapalało od nich. Więlkszość z ogniem ustawiło sie z przodu, dwóch w środku, a reszta szła z tyłu. Prowadził ów elf tropiciel, który jako pierwszy zszedł na dół. Klapa, którą zamknęli właz była co prawda solidna, ale raczej nie wytrzyma siły kilku orków - znowu musieli się spieszyć. Drow z przodu szedł bardzo szybko, nadawał dobre tempo towarzyszom. Po kilku zakrętach usłyszeli z tyłu okrzyki orków - wyłamali właz! Hrabia rozkazał bieg. Nie było to łatwe, wodę mieli za kolana, a do tego masa śmieci i różbych odpadków walała się po dnie - To nie przystoi tak dzielnym wojownikom !!- krzyknął z oburzeniem pewien krasnal w płytkowej zbroi i toporem przerzuconym przez plecy, krasnoludom musiało być dosyć ciężko przy tych niesprzyjających warunkach, ale nikt nie zwracał uwagi na jego skargi. Słyszeli orków coraz bliżej. Jeklinar rozkazał rozstawić kilku łuczników i kuszników z tyłu grupy. Liczył, że wyjście już blisko. - Przygotujcie się! Jak tylko wyłonią się zza rogu strzelajcie i zaraz bieg do przodu!!- Tak też zrobili. Kusznicy czekali z załadowanymi kuszami, kilku eflów było przygotowanych ze swoimi długimi łukami. Również towarzyszący im kapłane Eliego był w pogotowiu. Jeden z mrocznych elfów pomagał im, rozpoznając sylwetki w mroku. Po chwili krzyknął -Dwóch!! Środek !!- dwie elfie strzały błyskawicznie przecięły przesiąknięte stęchlizną powietrze, dwa ciężkie ciała upadły w wodę. Elfy szybko naciągnęły kolejny raz cięciwy. Drow kolejny raz krzyknął - Dużo ...około siedmiu, cała szerokość!! - kusznicy wystrzelili, elfy także. Razem osiem pocisków uderzyło na wroga, elfy nasłuchiwały... - Trzy, cztery, pięć, sześć....jeden przeżył!! - w tym momencie kapłan wystrzelił dosyć szeroką wiązką energii na oślep w przód. Usłyszęli ostatnie ciało upadające gwałtownie. Dowódca krzyknął - Nie mamy na to czasu, to tylko była ich marna część! Biegiem na górę! - spojrzał w przód, skąd nadbiegał tropiciel. Mroczny elf kiwnął mu głową - znalazł wyjście. Ruszyli w przód, Severus biegł gdzieś pod koniec grupy. Było już widać rurki wsadzone w ścianę, jak drabinę. Niektóre już poodpadały, inne ledwo się trzymały cegieł. Tropiciel zgrabnie wyszedł na samą górę, zaalarmował już wcześniej obrońców, uderzył w klapę, a żołnierze otworzyli mu. Wszedł do środka i zrzucił do ewentualnej pomocy linę mocno przywiącana do słupa na górze. Legioniści zaczęli powoli wchodzić w górę. Hrabiemu i zapewne większości żołnierzy przebiegły przez myśli najgorsze scenariusze - Nie zdążymy przed orkami!- rozkazał wychodzącemu kusznikowi, aby ci na górze spuścili jeszcze kilka lin. Po drbabinie wchodził teraz elf, w międzyczasie cztery liny opadly na dół - Łapcie za nie i w górę !! SZYBKO!! - hrabia był juz poodenerwowany, chciał jak najszybciej wydostać ludzi z kanału. Półork, elfica, dwóch ludzi i półelf złapali liny i poczęli wdrapywać się po ścianie. Krasnolud wchdził po drabinie, zaraz po nim ów uratowany przez Severusa najemnik. Jeklinar D'Arthumigan wyznaczył następnych rycerzy do ucieczki, słychać było szybkie kroki orków. Dwóch elfów w celu przyśpieszenia ucieczki weszło na tą samą linę, tak samo zrobiło kolejnych dwóch. Hrabia wskazał na masywnego orka - Ty idź jednocześnie na drabinie i linie - inaczej niechybnie spadniesz!- ork chciał zaprotestować, ale wiedział, ze dowódca ma rację. Jeklinar wskazał na jedynego w tym gronie gnoma, łuczniczkę i Severusa. Ci zaraz zabrali się za wspinanie. Gdy byli mniej więcej w połowie drogi, wbiegli orkowie. Na dole zostało około 13 Legionistów, w tym hrabia. Wszyscy przygotowali się trudnej walki z przeważającymi siłami wroga. Kapłan wzmocnił ich czarami, było mało miejsca do walki, więc mieli szansę się długo utrzymać. Jeklinar odciął pierwszemu orkowi rękę i dobił ciosem w pierś. Następny, szarżując nabił się na potężne ostrze hrabiego. Obok walczył berserker dwoma toporami. Wpadł w szał -kręcąc się wleciał w orków, raniąc ich dotkliwie. Jednak jeden z nich zablokował go berdyszem, drugi mieczem, a trzeci zbił z nóg ogromnym młotem. Zginął zaraz przebity ostrzem miecza. Jeden z potężnych orków walczących dla Legionu wymachiwał ogromnym korbaczem, miażdżąc hełmy swoich rodaków. Co jakiś czas blokował tarczą uderzenie jakiejś broni drzewcowej. Z tyłu grupy, dwóch łuczników i tyleż samo kuszników zabijało z daleka agresorów. W tym czasie Severus i reszta dotarli na górę. Były paladyn wzywał na szybką pomoc - Szybko!!! Oni tam zaraz zginą!!- grupa kuszników z paroma kompanami ładującymi kusze ustawiło się u wejścia włazu - Legioniści!!! Przesuńcie się do drabiny!!! Będziemy strzelać!!- gdy wycofwyali się pod ścianę, orkowie dopadli szermierza walczącego dwoma katanami, wokół niego ścieliło się od zwłok, ale był już bardzo zmęczony. Ostrze ciężkiego topora utkwiło w jego ciele.Wojownik orków szybko wyciągnął broń i przygotował się do zaatakowania cofających się rycerzy. W tym momencie posypał się na nich grad bełtów. Cała pierwsza linia padła. W momencie następne strzały dosięgnęły wrogów. Dało to czas połowie legionistów na wyjście w górę. Hrabia pozostał na dole z trójką wojowników. Kusznicy wystrzelili jeszcze raz. Następne orkijske zwłoki padły na ziemię. Zrzucono kolejne liny. Pozostali chwycili je i jak najszybciej potrafili zaczęli się wspinać. Orkowie wbiegli do pomieszczenia. Mieli kilka kusz. Jednak obrońcy szybko zareagowali i natychmiast rozwalili ich zbroje bełtami. Jeden z orków jednak zdołał oddać strzał. Ork z korbaczem spadł z liny i twardo uderzył o posadzkę. Reszta był już bezpieczna na górze. Legioniści będący już na zamku szybko odcięli wszystkie liny, a magowie zebrani przy wyjściu zniszczyli ściany, drabinę i dobili kilku orków kulami ognia. Obrońcy twierdzy szybko zamknęłi klapę, a kapłan nałożył na nią magiczną pieczęć. Na jakiś czas nie mieli się czego obawiać.
Dotarli do wspaniałej fortecy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Wto 14:10, 21 Lut 2006    Temat postu:

Twierdza Falandor faktycznie warta była zachodu. Wewnątrz była ogromna. Legioniści weszli do niej z kanału na uboczu, ale mieli dobry widok na całość budowli. Duży dziedziniec, co krok zbrojownia, kowal reperujący oręże, grupki rozmawiających wojowników, niektórzy trenowali przed starciem. Widać było otwory w grubych murach dla strzelców, kilka kotłów z olejem, małe katapulty, a obok nich kamienna amunicja. Cała forteca otoczona była szeroką fosą. Brama chroniona była przez podniesiony most zwodzony, kraty, bramę właściwą i kolejne kraty. Na 8 wieżyczkach górujących nad Falandorem ustawieni byli efli łucznicy. Dziedziniec otoczony był murem, na którym stał co około 15 metrów strażnik schowany za wysokimi zwieńczeniami ścian. Obrońcy przywitali ich z radością i nadzieją. Zostali zaraz wprowadzeni do sal znajdujących się w drugiej, mieszkalnej części fortecy. Przed spotkaniem z Syriusem Patrocjanem i kapitanem szpitalników nakazano im oczyścić zbroje z nieczystości. Po kwadransie wszystkich wprowadzeno do głównej sali. Syrius razem ze swoim oficerem oraz szpitalnicy przeglądali mapy i plany budowli. Zostali z tyły, hrabia podszedł sam do pułkownika. Przywitali się po żołniersku. Syrius był ciemnoskórym mężczyzną, jeśliby wierzyć legendom, kolor jego skóry był pozostałością po ognistym podmuchu pewnego gnijącego już w ziemi smoka. Ubrany był w lekką zbroję płytową, nie krępującą ruchów. Znany był ze swoich umiejętności szermierczych - podobno, kiedyś założył się z jednym z lordów, o to, że w powietrzu poszatkuje mu jabłka do sałatki. Sługa rzucał mu po kilka owoców naraz, a ten przecinał wszystkie dokładnie w połowie. Przy pasie miał znaną szablę wykutą przez elfów kilka stuleci temu. Severus sztbko rozpoznał paladyna stojącego obok. Był to sam Mistrz Zakou Czerwonej Róży - Tharton Kasuan. Severus znał go z czasów nauk w zakonie. Tharton był wtedy wykładowcą medycyny, pierwszej pomocy i ogólnie leczenia bez użycia magii. Był prawdziwym szpitalnikiem z powołania. Jeklinar po przywitaniu wypytał o sytuację. Syrius ze spokojem odpowiedział - Nie jest nawet tak źle. Jedzenia starczy przynajmniej na miesiąc, mury praktycznie nietknięte. Jedynie obawiam się o właz, którym przyszliście. Już posłałem tam straże, będą pilnować go dzień i noc. Martwi mnie bierność demonów...Wygląda, jakby na coś wyczekiwali. Nie atakują, nie ostrzą broni, ani w ogóle na nic się nie przygotowują. Coś sie szykuje, nie trzeba być jasnowidzem, żeby to zrozumieć. - zwrócił się do Legionistów- Przejdzcie teraz do koszar, jeśli potrzebujecie, to oddajcie broń i pancerze do naszych kowali. Postarają sie je naprawić. Z pytaniami proszę do moich zastępców : kapitana Petersena i kapitana Delkana. Sądzę, że Mistrz Kasuan także będzie wam pomocny. Na razie tyle - miłego bronienia zamku! - Syrius zaśmiał się, nie lubił takiej sztywnej atmosfery. Rycerze rozeszli się. Severus podszedł do Thartona i przywitał się z nim - Chwała bogom! Mistrzu Thartonie, poznajesz mnie ? Byłem kiedyś twoim uczniem w zakonie, w Rivangoth. - paladyn zamyślił się, po chwili odpowiedział - Chyba coś sobie przypominam...Severus... Raginis. Tak ? Bardzo mi miło znowu cię zobaczyć. Ostatnio głośno o tobie jest...No ale nie o tym zapewne chciałeś porozmawiać. Jak ci w Legionie ? - Severus widząc, że Tharton go pamięta uśmiechnął się - A dziękuję, dobrze. Legion to fascynująca formacja. Jeśli ktoś ma uratować kiedyś świat, to chyba będziemy to my, hahaha. No ale nic, jak szpitalnicy sprawują się ? I co w ogóle z zakonem ? - Tharton trochę posmutniał - Czerwona Róża to już nie jest to samo, co kiedyś...Ale jakoś staram się utrzymać ducha braterstwa. Od kiedy i rycerze zaczęli dołączać do nas, coś się popsuło. Jednak paladyn i rycerz to nie to samo...Ale jak widzisz jesteśmy z wami silni, zwarci i gotowi, jak to mówią. Przepraszam cię na chwilę, ale obowiązki wzywają. Bywaj na razie.
Rozeszli się, Severus udał się do płatnerza, napierśnik miał trochę pognieciony. Wieczorem wszyscy wypocywali w koszarach.
Na razie spokój...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Biblioteka gildii Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin