Odejście Severusa z Zakonu

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Biblioteka gildii
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Severus Raginis



Dołączył: 04 Wrz 2005
Posty: 903
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: kraków

PostWysłany: Pon 10:55, 06 Lut 2006    Temat postu: Odejście Severusa z Zakonu

Severus Raginis wraz z towarzyszami niedoli powrócił do Gaju Motyli. Niektórzy poszli do karczmy opowiadać z kim to nie walczyli, albo czego nie widzieli... On jednak udał się po rzeczy do koszar
Boski Emisariusz...Wybraniec...Naznaczony - to dla niego brzmiało śmiesznie, wręcz komicznie. Co z niego był za Wybraniec - usłyszał głos boga...no i co z tego ?? Eli go uratował...może miał powody, po prostu spodobała mu się samowolka Severusa... Albo potrzebował kolejnego wojownika - może Legion słabł ? I każda para rąk zaciśniętych na mieczu jest niezbędna... Nie wiedział tego, jednak nie dawało mu to spokoju. Zgodnie z wolą patrona miał się zaraz udać do przeora Zakonu Miecza. To na pewno nie będzie miłe przeżycie...może nawet gorsze od walki z demonem. Musiał przyznać się do winy, odejść z zakonu, porzucić jego reguły i korzyści płynące z przynależności. Odpiął "Pazura", spojrzał na niego... Przypomniał mu się jego brat - też paladyn. Uczył go fechtunku, etykiety dworskiej, zasad dobrego postępowania, żarliwych modłów... Zamnkął oczy. Przez umysł przeleciał mu obraz jego wypatroszonych zwłok... Jego ciała ze zmasakrowanymi bebechami... Pogryzione kończyny... odcięta ogromnym mieczem głowa... Tym samym mieczem, który o mało co jego samego nie pozbawiłby łba ! ........Zacisnął dłoń na rękojeści....... Widział go - oprawcę !! Tym razem jednak konającego, z krwią w ustach, nieudolnie przeklinającym Severusa, plując czerwoną śliną... Te jego czarne wypaczone oczy zaszły jeszcze większą ciemnością.. gardło chciało się wyrwać z uścisku .... Miecz przebił go na wskroś - jelec nawet był zakrwawiony. Opór osłabł, zniknął. Ciało osunęło się na ziemię.... Wyjął umoczone w krwi ostrze.......... Przebudził się z wizji, machnął mieczem i zbił dzbanek z wodą. Ciężko dyszał, zobaczył leżące kawałki dzbanka - musiał dać upust złości i nienawiści do demonich praktyk.
Szybkim ruchem zabrał płaszcz paladyna, emblemat zakonu, kilka pieczątek i złoty puchar, jeden z symboli stanu paladyńskiego. Wyszedł.

*******************************

Po półtora dnia spokojnej jazdy ujrzał bramy Rivangoth. Powitał nowych, młodych strażników. Dawno go tu nie było... Targ się rozrósł, sklep starego Waltera jeszcze sie jako tako trzymał, tutejsi strażnicy miejscy mieli nowe napierśniki Kiedyś latali w kolczugach-uśmiechnął się do swoich myśli. Minął kilka dam, wymienił z nimi uprzejmy uśmiech, lekko się speszyły. Był w domu....Nie, to nie był jego dom. Może kiedyś... ale już nie. To były tzw. 'stare śmiecie'. Tak, to dobre określenie. Znał większość starszych uliczek, pamiętał jak ganiał złodziei między straganami i po kanałach. Ehh to były czasy..służba w pełni, nie to co teraz- znowu zaśmiał sie do siebie. W swojej wspaniałej zbroi wybijał się z tłumu. Chcieli wykorzystać to kieszkonowcy. Jeden udając żebraka podszedł do Severusa i prosił go o wsparcie - Zacny rycerzu, wspomóżże biednego, schorowanego człowieka. Nie mam na chleb już od kilku dni ! Żona mnie rzuciła, dzieci zginęły, matka chora, ojciec.... - wojownik przerwał mu gestem. Sięgnął po sakiewkę, wyciągnął. W tejże chwili jakiś młokos biegnąc uderzył w niego i wyrwał mu woreczek ze złotem. Obaj zaczęli uciekać, Severus biegł za nimi. Gdy wybiegli na jakiś plac, przystanął i obserwował w którą stronę pobiegną. Skręcili pierwszą w lewo. Severus wbiegł w uliczkę naprzeciwko. Szybkim tempem mijał zdezorientowanych przechodniów widział przed sobą skrzyżowanie z wąską uliczką, Przyspieszył jeszcze bardziej. Zatrzymał się na środku - złodzieje zderzyli się z nim czołowo. Lekko się zachwiał - nie te lata. Jednak tamci leżeli jakieś dwa metry w tyle. Podszedł do nich, zabrał sakiewkę, odrzekł im - Myślcie czasami...naprawdę, to nie boli aż tak jak to !- począł się z nich śmiać. Jeden z nich rozpoznał go - Panie paladynie, zlituj się pan, kiedyś pamiętam byłem na waszym szkoleniu przeciwko atakom goblinów ! - Severus spojrzał na niego gniewnie - No i co ?? Byłeś u paladynów i teraz kradniesz po mieście!? Pójdziesz ze mną !! Rozumiesz ?? - chwycił go za fraki i poszedł z nim pod bramy zakonu.
Pomimo tego, że paladyn pełniący wartę go rozpoznał powiedział -Chwała bogom! Powiedz przeorowi, że przybył Severus Raginis! A tego ... weźcie do koszar - zgłosił się na ochotnika! - pchnął chłopaka do przodu, a ten pomimo protestów został zaprowadzony przez jednego z gwardzistów do koszar. - Proszę, panie. Przeor nie mógł się doczekać pańskiej wizyty. - odrzekł strażnik w bramie i odprowadził Severusa do wejścia. W środku zakonu, za potężnymi murami ulatniała się woń świec i kadzidełek. Jak zawsze było czysto -nowicjusze wciąż sprzątają codziennie. Szedł długim korytarzem, sporadycznie mijał paladynów. Niektórych znajomych, innych obcych. Wszedł do sali głównej, uklęknął przy posągu Eliego. Wpatrywał sie w niego jak nigdy przedtem. Zawsze był dla niego bardzo ważnym patronem, ale teraz ich więź była wręcz osobista. Rozmawiali ze sobą. Podszedł do niego paladyn z halabardą - Chodźmy, przeor oczekuje. Severus wstał, ukłonił się jeszcze raz do posągu i poszedł w stronę masywnych drzwi. Strażnik otworzył je przed nim. - Dziękuję- odparł. Serce waliło mu łomotem, nie znosił takich sytuacji. - Chwała bogom!! Witam cię, przeorze Jaralecie. - ukłonił się mu. Spojrzeli na siebie, zaczęli się śmiać. - O Severusie dawno się nie widzieliśmy !! Dobrze cię widzieć w jednym kawałku!! - Jaralet podszedł do niego, podał mu rękę, uścisnęli się po bratersku. - Wybacz, przejdę od razu do rzeczy : co z Thassanarem ?? Gdzie on teraz jest ? Severus sposępniał, spojrzał w bok - Thassanar....on nie żyje. Zginął z mojej ręki... - Jaralet obrócił się, wrócił za biurko wpatrywał się w Severusa - Ale czemu ?? Mówiłem ci, żebyś go tu doprowadził! Spraw paladyńskich, a do tego tak wysokiej wagi nie można traktować osobiście !!! Ostrzegałem, żebyś powstrzymał gniew !! Jak to wytłumaczysz ?!?!? - Severus wziąl głęboki oddech. Wyjął symbole paladyna i położył je na stole. - Jaralecie...wiesz co on zrobił z moim bratem! Z innymi paladynami też nie obchodził sie łaskawie...Należało mu się !!- wydawało się, że jego oczy znów zapłonęły gniewem. - Należał mu się stos!!! I Sąd Kapłański!! A nie taka sprawiedliwość na własną rękę !!! Co ...co ty sobie myślałeś ??? - Myślałem.... myślałem o bracie!!! i chciałbym oświadczyć....nie mogę już być w zakonie - złamałem zasady kodeksu zakonnego oraz paladyńskiego....nie mogę... -Severus posmutniał - I zanim coś powiesz to wiedz, że Eli mi przebaczył...usłyszałem jego głos! Przemówił do mnie... przyjął mnie do ziemskiego oddziału Adertha-Adan. Uczynił swoim Wysłannikiem... - Severus nie lubiał myśleć o tym w ten sposób, ale po części był z tego bardzo dumny. Jaralet zebrał insygnia Severusa. Odpowiedział po chwili z dużym trudem - A więc żegnaj. Miejsce "Wybrańców" jest gdzie indziej. MY tutaj zajmujemy sięzbyt przyziemnymi sprawami jak dla takich Wielkich i Wspaniałych jak ty ! - to ostatnie zdanie wypowiedziane z niekrytą ironią szczególnie uderzyło Severusa. Jaralet ciągnął dalej - Jeśli taka twoja wola to proszę bardzo, lecz nie przestąpisz progu tego budynku jako jego przyjaciel!. -
Nie Jaralecie! To bóg tak chciał ! Nie ja !! - szybko odrzekł Severus. Zapadła cisza...Po chwili ukłonił się przeorowi i wyszedł z sali.
Jaralet opadł na krzesło bezsilnie...Wyjął sztylet i wbił go w blat biurka.

Severus poszedł do zakonnej stajni, wsiadł na konia i odjechał z powrotem do siedziby Błękitnej Gildii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Khhagrenaxx
Gość gildii


Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 2189
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Racibórz/Wrocław
Płeć: Facet

PostWysłany: Sob 9:22, 18 Lut 2006    Temat postu:

Tashlara po wyprawie z niemałym niepokojem obserwowała swego przyjeciela Severusa... Sposępniał..To nie był ten sam Severus, jednak... Jednak wyczuwała w nim jakaś moc, taka której wcześniej nie było w nim...Jakiego rodzaju to moc? To podstawowe pytanie...

Chciała jakoś mu pomóc, ale nie wiedziała jak - jedyne co tak naprawdę potrafiła to walka i zarzadzanie Akademia. Jeśli jakieś przemowy to na placu apelowym, do adeptów, albo na posiedzeniach Rady, ale nie tak - twarza w twarz, z kimś kto zmieniał się, a na co ona nie miała wpływu i czego sama nie rozumiała...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Biblioteka gildii Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin