Punkt Rekrutacji: Czyli, jak zaczęła się rekrutacja...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Sala rekrutacji
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Olath Velve
Błękitny
Błękitny


Dołączył: 14 Maj 2008
Posty: 938
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kętrzyn
Płeć: Facet

PostWysłany: Pon 18:27, 09 Lis 2009    Temat postu: Punkt Rekrutacji: Czyli, jak zaczęła się rekrutacja...

Nieopodal bramy, stał sobie budyneczek, który budynkiem można było nazwać przy ogromnej dozie wyobraźni oraz środków naturalnych wpływających na percepcję, koncepcję i wspomnianą wcześniej wyobraźnię. Była to chyląca się, to w jedną to w drugą stronę, zależnie od wiejących wiatrów, chałupa, pamiętająca lepsze czasy Błękitnej Gildii. Czyli czasy kiedy była zamieszkana. Obecnie w całym obrębie murów słychać było nieśmiałe i nieliczne uderzenia młotków, szelest mioteł i przekleństwa krasnoluda, który w przeciwieństwie do Kwatermistrza otrzymał budynek nie grożący zawaleniem pod ciężarem jeszcze jednego wróbla (oprócz tego zdechłego i gnijącego, zwisającego z kalenicy).

Do budynku podszedł Olath z tablicą drewnianą pod pachą młotkiem w ręce i kilkoma gwoździami w ustach. Popatrzył na swą kwaterę i przyszłą Salę Rekrutacji i zrezygnowany wypluł gwoździe na ziemię, za nimi poleciał też młotek, a tablica posłużyła za podparcie przechylonej konstrukcji. Tablicę ustawił tak by napis był widoczny od strony bramy. Głosił on wszem i wobec, że ten element konstrukcji, najbardziej solidny i godny zaufania niż sam budynek jest Salą Rekrutacji i Siedzibą Kwatermistrza.

Olath wszedł do środka... i zaraz wyszedł z włosów wytrzepując próchno.
Poszedł do ogniska palącego się nie opodal wziął tlącą się żagiew i wrzucił ją do środka budynku. Gdy ogień dosięgnął dachu Olath podbiegł i zabrał tablicę czego skutkiem było zawalenie się Niedoszłej Sali Rekrutacji i Siedziby Kwatermistrza.

Po dłuższym czasie, gdy żar wygasł, a popioły zaczął unosić wiatr, Olath wrócił z kilkoma robotnikami i wozem wyładowanym materiałami budowlanymi. Krótko powiedział robotnikom o co mu chodzi, a ci przystąpili do pracy. Na czas budowy Olath przeniósł się z powrotem do Rivangoth.

...

Budowa powoli posuwała się do przodu, jednak szybciej niż plan budowy sieci dróg polnych w całym Seavranie, na który każdy mieszkaniec musi łożyć podatki.
Olath co jakiś czas odwiedzał plac budowy, a gdy tylko się pojawiał, chcąc pomóc w budowie, był odwoływany na jakieś narady i inne sprzeczki. Jednak wraz z przybliżaniem się otwarcia oficjalnego otwarcia bram Błękitnej Gildii Sala Rekrutacji nabierała kształtów w niczym nie przypominających poprzedniej rudery. Olath gdy tylko nie brał udziału w walkach i naradach poganiał robotników do wytężonej pracy, sam nie szczędząc sił i rąk (przy łopacie ma się rozumieć).

...

Gdy inni błękitni szykowali się do wyprawy Olath wrócił na plac budowy. Zatrzymał się jak wryty. Potrząsnął głową dla pewności dwa razy dłonią uderzył w czoło tak mocno, że w pobliskim Gaju zerwało się stado wystraszonych wron i kawek. Spojrzał jeszcze raz, potem ostrożnie wszedł do środka. Gdy wyszedł na dwór ponownie nie znalazłszy żadnego z robotników przyznał, że musi uwierzyć własnym oczom i głowie. Budynek był ukończony, a w środku nic, poczynając od wiórów a na deskach i belkach kończąc, łącznie z pijanymi budowlańcami, nie poleciało mu na głowę. Sala Rekrutacji i Siedziba Kwatermistrza była ukończona!
-Czas wrócić do Rivangoth po swoje rzeczy i wprowadzić się do domu... Ehh... DOMU!!!
Olath ruszył ku bramie mijając kilka zabłąkanych młodziaków, którzy z niepewnością rozglądali się na prawo i lewo podziwiając zabudowania gildyjne i rozdziawiając gębę na widok nielicznych jeszcze wojów w błękitnych płaszczach. Przypomniało to Kwatermistrzowi o pewnym bardzo ważnym szczególe, zawrócił więc i ze stosu już nie używanych materiałów budowlanych po chwili wyciągnął deską z napisem, a ze stosu wiórów wyszukał zapomniany młotek i cztery gwoździe. Nad drzwiami dwupiętrowego budynku zawiesił szyld, a na drzwiach zawiesił kartkę: "Wracam za pięć minut. Kwatermistrz.". Wtedy spakował plecak prowiantem na dwa tygodnie i opuścił mury Błękitnej Gildii.

Przed drzwiami Sali Rekrutacji zaczęła się tworzyć nieświadoma swego losu nieśmiała kolejka...

...

Po kilku dniach nieobecności Kwatermistrza w Błękitnej Gildii, kolejka pod drzwiami Sali Rekrutacji urosła do rozmiarów jakich te mury nie pamiętały od wielu lat. Większość zainteresowanych trzymała się dzielnie na nogach, choć już lekko chwiejąc się. W pobliżu założony został punkt pierwszej pomocy, bo nie rzadkie były przypadki omdleń na widok rozhukanej i wyposzczonej braci już przyjętych do BG (miało miejsce nawet kilka gwałtów, ale tym zajęła się specjalna komisja). Kilku, co mniej odpornych na stres, zrezygnowało, żegnani głodnym wzrokiem i niedwuznacznymi propozycjami strażników przy bramie. Jednak ci którzy wytrzymali w końcu doczekali się powrotu, najpierw powozu wypchanego papierami, dokumentacją i pokaźną szafą na teczki z aktami i hakami na każdego kto mógł podpaść Kwatermistrzowi (czyli na każdego żyjącego pod słońcem, jednak problem polegał na tym, że sam Olath nie mógł ogarnąć tego, więc prawdopodobnie służyło to tylko na pokaz). Potem zajechały cztery wozy pod ścisłą strażą, więc zapewne coś na tych wozach było bardzo cenne. Jak głosiły napisy na pakach było tak w istocie, gdyż niejeden cierpiący na biegunkę gotów był oddać życie za rolkę szorstkiego, szarego papieru, w sytuacji kryzysowej. Dopiero z tyłu, na piechotę, gdyż pilnował aby żaden papierek nie spadł z powozu nie mówiąc o rolce, o którą gotów był walczyć na śmierć lub czyste spodnie, szedł Olath Velve. Zobaczywszy czekających pod Salą Rekrutacji zakrzyknął: -Wszyscy z papierkiem w ręku przyjęci, zostawicie papierek w skrzynce za drzwiami, przyda się po dzisiejszej kolacji. Kto z was umie grać na instrumencie muzycznym?- kilka osób nieśmiało podniosło rękę. -Świetnie weźcie z komórki szmaty i wyczyścić wszystkie latryny w gildii na błysk do kolacji. Kto umie pisać i czytać?- niedoszli muzykanci z rezygnacją ruszyli pobrać środki utrzymania czystości w latrynach, czyli szmatę i swoją głupią dumę, natomiast z pozostałych już nikt się nie zgłosił. Świetnie pozostali pomogą muzykantom. Rozejść się!. Gdy nowo przyjęci się rozeszli, Olath zabrał się za urządzanie biura i kwatery.


Ostatnio zmieniony przez Olath Velve dnia Śro 16:13, 25 Lis 2009, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Błękitna Gildia Strona Główna -> Sala rekrutacji Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Bluetab template design by FF8Jake of FFD
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin